W ubiegłą niedzielę w Obszy zmierzyły się drużyny z górnej półki zamojskiej I B klasy, a mianowicie lider Błękitni Obsza oraz zajmujący trzecie miejsce Wrzos Szyszków. Wrzos przed meczem tracił do lidera 10 pkt. i po cichu liczył na odrobienie strat. Pogubione punkty w pierwszej fazie rundy były potrzebne Wrzosowi, aby nawiązać jeszczę walkę o awans. Ostatecznie drużyny solidarnie podzieliły się punktami remisując 2:2, choć wygrać mogli jedni, jak i drudzy. W więcej "spóźniony" opis spotkania...
Przystępując do spotkania z Wrzosem Błękitni musieli wziąć pod uwagę fakt iż drużyna z Szyszkowa kompletnie „nie leży” Naszej Ekipie. Statystyki spotkań z Wrzosem wskazywały jasno: 4 spotkania, 1 zwycięstwo, 1 remis (oba spotkania na własnym obiekcie) i 2 wyjazdowe porażki. Kolejne starcie zapowiadało się zatem niezwykle ciekawie.
Wysłuchując przedmeczowych opinii docierających z obozu Wrzosu można było wywnioskować iż goście będą mieli problemy ze skompletowaniem wyjściowej 11. Informacje te okazały się jedynie propagandą, gdyż ostatecznie Szyszków przystąpił do spotkania 15 – osobową kadrą. Już po pierwszym gwizdku dało się zauważyć, że Błękitni nie będą mieli łatwej przeprawy w tym meczu. Rozpoczynając statycznie mecz, popełniając indywidualne błędy, czy nie wykazując się dokładnością Błękitni oddali inicjatywę Wrzosowi, który walcząc o każdą piłkę, nie miał problemu z jej odbiorem. Już po kilkunastu minutach po prostym błędzie obrońcy i faulu naszego bramkarza sędzia wskazał na wapno. Parzych stanął na wysokości zadania zatrzymując strzał zawodnika gości. Było to pierwsze ostrzeżenie, z którego miejscowi wyszli obronną ręką. W kolejnych minutach gra toczyła się w środku pola. W 32 minucie to goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Po stracie piłki w środkowej strefie boiska zawodnicy Wrzosu wyszli z kontrą 3v3 i wykorzystali podwójny błąd w kryciu. Po pierwszym strzale piłka odbiła się od słupka i potoczyła na 5 metr. Do bezpańskiej piłki dopadł nie atakowany przez nikogo Niemczyk i dał swojej drużynie chwile radości strzelając na 1:0. Wrzos nie cieszył się z prowadzenia zbyt długo, bo już w 35 minucie Błękitni za sprawą Leśniaka doprowadzili do wyrównania. Messi wykorzystał prostopadłe podanie Stelmacha i w sytuacji 1v1 nie dał szans bramkarzowi przyjezdnych. Do końca pierwszej połowy na posterunku byli bramkarze obu ekip, którzy niejednokrotnie wychodząc poza 16 metr przerywali zapędy napastników. Do przerwy 1:1.
Drugą połowę Błękitni zaczęli z animuszem, w wyniku czego narazili się na kontry Wrzosu. Po jednej z takich kontr w sytuacji 1v1 z Parzychem znalazł się zawodnik gości, na szczęście dla Błękitnych trafił tylko w poprzeczkę. W kolejnych minutach Błękitni stworzyli kilka doskonałych sytuacji strzeleckich, po których powinniśmy ujrzeć bramkę. Swoje okazje marnowali kolejno: Pawłowski, strzał przy słupku instynktownie obroniony przez bramkarza, dwukrotnie P. Paluch, jeden strzał obroniony przez bramkarza, drugi w sytuacji sam na sam niecelny, dwukrotnie Leśniak, strzały z bliskiej odległości wprost w bramkarza. Gdy wydawało się, że to Błękitni wyjdą za chwilę na prowadzenie, kolejny prosty błąd w 74 minucie popełnił jeden z zawodników Błękitnych, który skutkował stratą bramki. Mając za sobą tylko Parzycha zawodnik Błękitnych zdecydował się na niepotrzebny drybling, w wyniku czego zgubił piłkę. Z prezentu skorzystał Niemczyk, który w sytuacji sam na sam strzelił swą drugą bramkę w meczu. Odpowiedź Błękitnych była i tym razem szybka. W 80 minucie ładną akcję zainicjował Syty, który dostając piłkę ze środka podciągnął piłkę do linii końcowej i wrzucił ją na dalszy słupek. Tam akcję zamykał P. Paluch, który zgrał futbolówkę do Leśniaka. Wojtek z najbliższej odległości wpakował piłkę do pustej bramki i mecz rozpoczął się od nowa. W ostatnich 10 minutach Błękitni stworzyli sobie jedną doskonałą okazję, dzięki której mogli zgarnąć pełną pulę. Na precyzyjne dośrodkowanie z prawej strony zdecydował się P. Paluch, który posłał futbolówkę na 5 metr. Cała defensywa Wrzosu została w blokach, zaś do piłki wybiegł Stelmach. Tomek stanął przed akcją meczową jednak jego strzał z główki instynktownie obronił golkiper przyjezdnych, który tego dnia, nie licząc Niemczyka, zasłużył na miano bohatera Szyszkowa. W ostatnich minutach czerwoną kartkę (za dwie żółte) obejrzał jeszcze Kmieć, jednak po tym incydencie na boisku nic się nie zmieniło. Ostatni gwizdek i wynik, można powiedzieć sprawiedliwy, 2:2.
Skład Błękitnych:
Parzych – Kądziołka M. (Kądziołka B. 58’), Paluch J., Tadra, Przeszło – Serafin (Paluch P. 22’), Kmieć, Stelmach, Kusyk (Syty 73’) – Pawłowski, Leśniak
PS. Opis spóźniony z przyczyn niezależnych od administratora.