- autor: blekitny7, 2015-06-19 15:35
-
Na trzy kolejki przed zakończeniem zmagań ligowych Błękitni podjęli na własnym obiekcie piątą drużynę w tabeli Huk Lipiny. Skazywany na porażkę zespół z Lipin sprawił niemałą sensację ogrywając lidera z Obszy 4:2. Warto dodać, iż była to pierwsza porażka Błękitnych w tym sezonie na własnym boisku. W więcej opis spotkania...
Pierwsza połowa spotkania w niczym nie zapowiadała dotkliwej porażki Błękitnych. Miejscowi zgodnie z planem wyszli na prowadzenie w około 25 minucie. Strzał Stelmacha z rzutu wolnego odbił przed siebie bramkarz przyjezdnych, do piłki dopadł Leśniak i wpakował piłkę do siatki. Wydawało się, że do przerwy Błękitni zdołają strzelić jeszcze kilka bramek. Huk umiejętnie się bronił nie tracąc sił na zbyteczne bieganie. Błękitni zaś wkładając dużo wysiłku konstruowali akcje, po których dochodzili do sytuacji strzeleckich. Sytuacji tych było sporo, przed szansą stawali np. Kusyk, Padiasek, Stelmach, Leśniak czy Pawłowski. Skuteczność w tym spotkaniu nie należała do mocnej strony gospodarzy. Huk tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę meczu oddał swój pierwszy celny strzał i to od razu celny. Nie bez winy był tutaj bramkarz gospodarzy, który przy próbie chwytu piłki przepuścił piłkę między nogami. Bramka dość szczęśliwa, po której goście mogli uwierzyć w korzystny dla siebie wynik jakim był remis.
Na początku drugiej połowy obraz gry nie zmienił się. Błękitni starali się za wszelką cenę strzelić zwycięską bramkę, Huk zaś umiejętnie się bronił i czekał na szybką kontrę. Swojego szczęścia prócz zawodników ofensywnych próbowali również obrońcy Błękitnych. Potężny strzał M. Kądziołki z 25 metra z trudem nad poprzeczkę przeniósł golkiper gości. Bramka dająca prowadzenie Błękitnym obciążyła konto bramkarza gości. Na dalekie dośrodkowanie z własnej połowy w kierunku wychodzącego Stelmacha zdecydował się obrońca Błękitnych Olszewski. Za mocno zagrana piłka odbiła się przed wychodzącym do niej bramkarzem i w kuriozalny sposób przelobowała go. Wynik 2:1 dla Błękitnych, kolejne minuty i kolejne ataki Błękitnych, którzy chcieli pójść za ciosem. W doskonałej sytuacji trzecią bramkę powinien strzelić Wazio, który po centrze Wilczaka z bliskiej odległości spudłował. Ostatnie 13 minut wstrząsnęło Błękitnymi, którzy za wszelką cenę chcieli nastrzelać Hukowi bramek, mimo ewidentnego braku sił. Obsza grając końcówkę 6 napastnikami nadziała się na jedną z kontr, po której mocnym strzałem zza linii 16 metra popisał się zawodnik z Lipin doprowadzając do wyrównania. Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. O ile strzeloną przez Huk bramkę, mimo przewagi Błękitnych, można było uznać za sensację, o tyle strata jeszcze dwóch bramek w końcówce spotkania wydawała się rzeczą niemożliwą. Tak się jednak stało. Przy remisie w końcówce spotkania dwa następujące po sobie karygodne błędy popełnili obrońcy Błękitnych, po których zawodnicy Huka wychodzili sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Swoich szans nie zmarnowali, dzięki czemu pokonali Błękitnych 4:2. Jednym zdaniem: wstydliwa porażka na własne życzenie. Drużynie z Lipin gratulujemy zwycięstwa, a Naszym zawodnikom na pewno przyda się kubeł zimnej wody wylany po meczu na głowy.
Skład Błękitnych:
Parzych – Kądziołka M.(Wilczak 75’), Paluch J., Olszewski, Przeszło – Padiasek (Kądziołka B. 65’), Serafin, Stelmach, Kusyk (Wazio 70’) – Pawłowski, Leśniak